Czy za zabicie muchy można trafić do więzienia?
Choć może to brzmieć jak żart, w niektórych regionach świata zabicie muchy – lub innego insekta – może wiązać się z przykrymi konsekwencjami prawnymi. Przepisy dotyczące ochrony zwierząt bywają zaskakujące, a ich interpretacja zależy nie tylko od kraju, ale także od lokalnych zwyczajów i kulturowego podejścia do życia istot nawet tak małych jak owady. W tym artykule przyglądamy się najbardziej absurdalnym i kontrowersyjnym przepisom, które mogłyby uczynić Cię przestępcą… tylko za roztrzaskanie muchy o ścianę.
W jakich krajach prawo chroni owady?
Na całym świecie istnieją różnice w podejściu do ochrony zwierząt. Podczas gdy w Polsce i większości krajów europejskich owady nie są objęte bezpośrednią ochroną prawną (chyba że są to gatunki chronione), w niektórych krajach azjatyckich ich życie traktowane jest z większym szacunkiem.
Na przykład w Indiach, gdzie większość populacji wyznaje hinduizm lub dżinizm, wiara w reinkarnację i nienaruszanie życia innych istot sprawia, że zabijanie jakichkolwiek zwierząt, nawet owadów, jest potępiane moralnie, a niekiedy także formalnie. Szczególnie w przypadku dżinistów, którzy stosują bardzo restrykcyjne zasady dotyczące szacunku dla wszelkich form życia. Choć nie istnieją ogólnokrajowe przepisy penalizujące zabicie muchy, to w niektórych wspólnotach religijnych może się to spotkać z poważnymi konsekwencjami społecznymi.
Francja: mandat za zabicie osy?
We Francji istnieją przepisy regulujące ochronę niektórych gatunków dzikich zwierząt, w tym również owadów. Jednak nie chodzi tu o każdą muchę czy komara, ale przede wszystkim o gatunki zagrożone lub pełniące szczególną rolę w ekosystemie. Przykładem może być zakaz niszczenia gniazd os czy szerszeni bez uprzedniego zgłoszenia służbom odpowiedzialnym za ochronę środowiska.
Choć teoretycznie nie dostaniesz mandatu za zabicie pojedynczej muchy fruwającej po kuchni, naruszenie przepisów o ochronie gatunków objętych szczególną opieką może skończyć się grzywną wynoszącą nawet kilka tysięcy euro. Właśnie dlatego ważne jest, by wiedzieć, które gatunki owadów są objęte ochroną – nawet jeśli wydają się nam „zwykłymi” insektami.
Szwajcaria i prawa… homarów
Choć nie dotyczy to much, przykład Szwajcarii pokazuje, jak daleko może sięgać troska o prawa nawet najmniejszych stworzeń. W 2018 roku rząd w Bernie zakazał gotowania homarów żywcem – nowe przepisy wymagały, by przed obróbką kulinarną były one wcześniej „uśmiercane humanitarnie”, np. poprzez porażenie prądem.
Szwajcarskie prawo rozszerza również definicję cierpienia zwierząt na wiele innych gatunków, w tym owadów. Choć przepisów dotyczących much nie ma bezpośrednio, istnieje prawdopodobieństwo, że z czasem takie regulacje pojawią się również wobec bardziej „niewidocznych” istot. Dlaczego? Bo badania naukowe coraz częściej dowodzą, że owady mogą odczuwać ból, strach i stres.
Stany Zjednoczone: absurdalne przepisy lokalne
W USA prawo bywa niezwykle zróżnicowane nawet wewnątrz jednego stanu. Istnieją miasta, w których obowiązują przepisy, które mogą się wydawać rodem z satyrycznego programu telewizyjnego. Przykładowo w stanie Oklahoma zabronione jest drażnienie psa przez krakanie jak wrona – choć na pierwszy rzut oka nie ma to związku z muchami, pokazuje, jak absurdalne mogą być lokalne ustawy.
W Montanie istnieje jednak przepis zakazujący zabijania jakichkolwiek zwierząt na terenie parku stanowego bez specjalnego pozwolenia. Teoretycznie więc, jeśli zabijesz muchę w takim miejscu, możesz narazić się na odpowiedzialność karną. W praktyce jednak egzekwowanie takiego przepisu graniczy z absurdalną fikcją i często pozostaje wyłącznie martwym prawem.
Ekologiczne uzasadnienie czy biurokratyczny absurd?
Wielu obrońców praw zwierząt i ekologii twierdzi, że każde życie ma wartość – bez względu na rozmiar czy poziom inteligencji. Dążenia do objęcia ochroną również owadów wynikają często z troski o równowagę ekosystemu. Owady zapylające, jak pszczoły czy motyle, już dziś stoją na granicy wyginięcia, co może mieć katastrofalne skutki dla całej gospodarki rolnej. Zabicie „niewinnej muchy” może więc stać się tematem gorącej debaty społecznej – nie ze względu na samą muchę, ale przez precedens, jaki może stworzyć w prawie.
Z drugiej strony, przeciwnicy takich regulacji podnoszą argumenty zdroworozsądkowe. Muchy, komary czy insekty uznawane za szkodniki przenoszą choroby i są zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Czy więc obywatel, który zdecydował się na szybki zamach ścierką w kuchni, powinien obawiać się interwencji prawa?
Co mówi prawo w Polsce?
W polskim systemie prawnym ochrona zwierząt dotyczy przede wszystkim kręgowców – ssaków, ptaków, gadów, węży i ryb. Owady i inne bezkręgowce nie są objęte ogólną ochroną, chyba że mówimy o gatunkach chronionych np. przez ustawę o ochronie przyrody. Wtedy np. zabicie motyla z gatunku objętego ochroną może wiązać się z konsekwencjami prawnymi, np. grzywną lub obowiązkiem naprawienia szkody.
Muchy domowe, z punktu widzenia prawa, nie są jednak w żaden sposób chronione. Można je zabijać bez obaw o interwencję ze strony organów ścigania. Jednak rosnąca świadomość dotycząca ochrony środowiska sprawia, że coraz więcej osób decyduje się na alternatywne metody walki z owadami – mniej drastyczne, a bardziej humanitarne.
Najsłynniejsze przypadki: kiedy zabicie owada trafiło na salę sądową
Choć brzmi to niczym anegdota, są przypadki, gdy zabicie owada kończyło się rozprawą sądową. W 2013 roku w Niemczech pewien mężczyzna został pozwany przez sąsiadkę za zlikwidowanie gniazda os znajdującego się na wspólnej posesji – bez jej zgody i bez wymaganej zgody urzędów ochrony przyrody. Sprawa zakończyła się grzywną, a mężczyzna został zobowiązany do zapłaty odszkodowania.
Na Tajwanie z kolei w 2020 roku urzędnicy ukarali właściciela sklepu zoologicznego, który dopuścił się „rażącego okrucieństwa” wobec karaluchów trzymanych w celach edukacyjnych. Otrzymał on grzywnę, mimo że protestował, iż karaluchy były… martwe. Organizacja zajmująca się ochroną zwierząt twierdziła, że sposób ich przechowywania i ekspozycji naruszał zasady etyczne.
Przyszłość: czy czeka nas prawo do życia dla much?
Rozwój bioetyki oraz zmieniające się podejście do ochrony środowiska mogą w przyszłości doprowadzić do powstania przepisów prawnych gwarantujących prawa nawet tak drobnym istotom jak muchy czy komary. Dziś wydaje się to absurdalne, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt nie przypuszczał, że ślimaki mogą być uznane za zwierzęta domowe, a hodowla pszczół – obiektem kulturalnego dziedzictwa narodowego.
Być może więc zabicie muchy stanie się nieetycznym aktem w takim samym stopniu, jak dziś traktujemy niehumanitarne ubój zwierząt gospodarskich. Zanim jednak do tego dojdzie, pozostaje nam obserwować, dokąd zmierzają przepisy… i czy czasem nie będziemy musieli przed muchą najpierw przeprosić, zanim trzaśniemy nią o szybę.

Joanna Tkacz – redaktorka magazynu feminin.pl. Z pasją tworzy treści, które inspirują kobiety do świadomego życia, dbania o siebie i otaczającą przestrzeń. Specjalizuje się w tematach związanych ze stylem życia, relacjami, psychologią i nowoczesnym podejściem do kobiecości.


